Stan Kubik Stan Kubik
1445
BLOG

Wszyscy jesteśmy Wandejczykami (1)

Stan Kubik Stan Kubik Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 

Minęła 221sza rocznica eksterminacji Wandei.

Dlatego postanowiłem na tym blogu wznowić ponownie opowieść o Wojnach Wandejskich. Jeśli ktoś pamięta zapisałem to wcześniej pod nikiem RobertzJamajki, lecz tamten blog już jest tylko dość nieczytelnym archiwum, a poza tym popełniłem błąd techniczny. Zapisałem wszystko nie wiedzieć czemu w paint, przesłałem przez ImageShack i po kilku latach linki wygasły. Dlatego między innymi uważam, że ta opowieść powinna zostać na tym blogu ponownie uhonorowana edycją.

Zatem naprawiam błąd i powracam do tradycyjnej formy w OpenOffice,

poza tym, idąc z duchem salonu24, zmieniam tytuł na „klikalny”.

Aha.. i jeszcze jedno.. równolegle prowadzona opowieść o Talleyrandzie bardzo będzie współgrała z opowieścią o Wojnach Wandejskich..

 

 

1.

 

21 stycznia 1794 roku wojsko rewolucyjne podzielone na 12 kolumn specjalnych wdzierać się zaczęło systematycznie w kolejne rejony tej krainy, mordując wszystkich na swej drodze, zabijając nawet inwentarz i tak rozpoczęła się ludobójcza kampania, zaplanowana z zimną krwią.

Tyle kalendarz historyczny, lecz w tej opowieści trzeba się cofnąć w czasie.

 

Pod koniec XVIII wieku, Vendée (Wandea obecna i część sąsiednich departamentów: południowej Dolnej Loary, zachodniej Maine-et-Loire, na północ od Deux-Sevres) miała podobny procentowy podział stanowy jak w innych prowincjach Francji.
W tym czasie w Wandei, według badaczki Michel Vovelle, szlacheckie nieruchomości zajmowały ponad połowę gruntów, na 10 do 20% dla klasy średniej, mniej niż 30% dla chłopstwa i mniej niż 5% dla Duchowieństwa . Gęstość zaludnienia 700 do 790 mieszkańców na kilometr kwadratowy. Wreszcie bardzo niska alfabetyzacja, w porównaniu z północą i wschodem, od 10 do 20% małżonków potrafiło się podpisać.

 

W 1789 r. były stan trzeci, a głownie chłopstwo na zachodzie Francji dość pozytywnie witał na początku rewolucję. Lista skarg Bretanii, Maine, Anjou i Poitou zawierała wrogość chłopstwa wobec pozostałości feudalizmu, a także poparto wybór „posłów patriotów”, co potwierdziło sprzeciw antysenioralny. Dochodziło do przemocy wobec arystokracji w latach 1790 i 1791. Ponadto Wandea i Maine-et-Loire, jako dwa z dwunastu departamentów, wysłały najbardziej jakobińskich deputowanych w Zgromadzeniu Ustawodawczym. Wielu kapłanów w Wandei, jak się wydaje, również wspierało ruch z entuzjazmem, a niektórzy wybrani zostali na funkcje stworzone przez rewolucję, na przykład na burmistrzów. Rewolucja, tak jak gdzie indziej, niosła wielką nadzieję.

W listopadzie 1789 roku Zgromadzenie przegłosowało konfiskatę dóbr kościelnych, przeliczonych na krajowe nieruchomości, w celu zapewnienia emisji asygnat. Ta decyzja pozbawiła duchownych katolickich środków finansowych do realizacji ich tradycyjnej roli pomocy biednym. Aktywa te zostały zebrane na przestrzeni wieków dzięki nadaniom przez innych członków społeczności. Przed rewolucją owe dobra, zarządzane przez kler, funkcjonowały w służbie społeczności wiejskich. Sprzedaż tych aktywów za zwrotem asygnat stopniowo przeszła w ręce osób prywatnych (burżuazji, chłopstwa, szlachty, a nawet duchowieństwa), jednak już była wykorzystywana do celów osobistych. Wspólnoty gminne poczuły się okradzione przez rewolucję.

W dniu 12 lipca 1790 r., Zgromadzenie Ustawodawcze przegłosowało cywilną konstytucje kleru. Dekret wykonawczy przyjęty w listopadzie 1790 podpisany przez króla 26 grudnia 1790, przewidywał, że kapłani są funkcjonariuszami i jak wszyscy urzędnicy przysięgają na Konstytucję.

Konstytucja cywilna duchowieństwa i sama instytucja przysięgi zostały odrzucane przez część duchowieństwa, która uważała zaprzysiężenie kapłanów za odejście od zasad katolickich. Był to następny etap wyalienowania się społeczności chłopskiej z ruchu rewolucyjnego ponieważ nie odstąpili oni od dysydenckich wobec rewolucji kapłanów.

Aby zrozumieć, dlaczego akurat ta prowincja pozostała przy swoich kapłanach i przeciwstawiła się w ten sposób rewolucji, należy zwrócić uwagę na schyłek XVII i początek XVIII w., kiedy to na terenie Wandei działał Ludwik Maria Grignon de Montfort. Wyróżniał się on szczególnym podejściem do religii katolickiej. Napisał m.in "Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Marii Panny" i "Przedziwny sekret Różańca Świętego". Praktycznie całe swoje życie spędził jako misjonarz, głównie w Wandei, gdzie wygłosił ok. 200 rekolekcji i misji. Propagował rygorystycznie zwyczaj odmawiania Różańca. Na skrzyżowaniach dróg wznosił kalwarie, tworzył Bractwa Różańcowe i pokutne, Przyjaciół Krzyża, itp.. Tak więc, gdy we Francji szalał kryzys moralny, który przyniosło Oświecenie, filozofowie na czele z Wolterem szydzili z Pana Boga i Kościoła, a wszelkiej maści laickie "kluby" spiskowały przygotowując rewolucję, w Wandei kwitła wiara i pobożność właśnie dzięki św. Ludwikowi Marii Grignon de Montfort, który z tego powodu zyskał miano "Ojca Wandei wojennej".

Może zastanawiać dlaczego potrzebny był w tym rejonie aż takiego formatu misjonarz?

Jedno jest pewne, podczas gdy Wandea została zchrystianizowana w 100%, cała reszta Francji odchodziła w ateistyczną, rewolucyjną noc.

Wszystkie nieprzemyślane dekrety rewolucyjne i poddanie państwowej kontroli zarówno Kościoła, jak i jego kapłanów, a także zabór gminnych dóbr kościelnych, będących w swej istocie doraźną pomocą dla społeczności wiejskich przyczyniło się w Wandei do głębokich podziałów na zwolenników i przeciwników Konstytuanty i posłużyło rozwojowi niezadowolenia wśród społeczności chłopskiej, która ponadto upatrywała w błędnej logice Konstytuanty braku poprawy ich sytuacji od czasu wybuchu rewolucji.

Na obszarach wiejskich zachodu Francji duchowieństwo stało się w dużej mierze dysydenckie wobec obowiązku konstytucyjnej przysięgi. W maju 1791 roku Zgromadzenie Konstytucyjne przegłosowało dekret o wolności wyznania i tolerancji religijnej, ale tolerancja pozostała fikcją.

Zastosowanie Konstytucji Kleru (lipiec 1791) spowodowało wzrost czynnego oporu wśród ludności Wandei i coraz częściej dochodziło do użycia przemocy fizycznej. Przeciwstawienie popleczników monarchistów" i demokratów wśród parafian (w niektórych parafiach, ludzie fizycznie bronili księży i katolickiego stylu życia), było widoczne zwłaszcza na pogrzebach. Co gorsza, w styczniu 1791 r. w gminie Saint-Christophe-du-Ligneron (na południe od Nantes, w pobliżu Machecoul), konflikty były na tyle drastyczne, ze doszło do użycia wobec opozycji straży rewolucyjnej.
W tym kontekście sytuacyjnym Zgromadzenie Ustawodawcze w listopadzie 1791 r. i 27 maja 1792, uchwaliło represyjne dekrety przeciwko opornemu duchowieństwu, które zabraniały w istocie swej uprawiania duszpasterstwa. Jeden z nich przewidywał deportację poza terytorium Francji księży na wniosek (donos) 20 mieszkańców.

10 sierpnia 1792 roku Zgromadzenie nakazało usunąć ostatnie istniejące zbory. Duchowni zmuszeni byli zejść do konspiracji, ukrywania się przed deportacją do kolonii karnej w Gujanie. Kapłani (za namową wiernych) zaczęli odprawiać nielegalne nabożeństwa chronione przez wiernych parafian, biorących w nich udział.

 

Mimo terroru rewolucyjnego w Wandei „postępy rewolucyjne” były nikłe i (według Michel Vovelle) nadal aktywnych było 35% księży w departamencie Wandea i Loary (podobnie jak reszta Bretanii), z 35 do 55% w Maine-et-Loire i od 75 do 100% w Deux-Sevres, w 1791 roku. W sumie ponad 65% duchowieństwa odmawiało zaprzysiężenia na zachodzie Francji (wobec 48% w reszcie kraju).

Wandea nie była bogatym regionem. Nie było tam ośrodków handlowych czy przemysłowych. Kraj ten był wymarzony do działań partyzanckich; pełno tam było krętych ścieżek, wąwozów, rzeczek i strumyków. Walczący w Wandei rewolucyjny generał Kleber napisał później we wspomnieniach: "To ciemny i głęboki labirynt, w którym można maszerować tylko po omacku...drogi są praktycznie niezdatne dla artylerii, ani dla wszystkiego, co nie odpowiada rozstawowi kół miejscowych wózków".

Wandejczycy żyli z dala od wielkich wydarzeń politycznych ówczesnej epoki. Byli mocno związani z królem, którego traktowali jako ojca ludu i dobroczyńcę, z księżmi niby z dawnymi druidami, którzy swą moc otrzymywali od Pana Boga i ze szlachtą, w której mieli powierników i opiekunów, jak w dawnych wielkich wojownikach Celtów. Tradycje katolickie, chociaż przemieszane z druidyzmem były bardzo mocne w tym regionie, który walcząc w XVI i XVII w. z protestantami wspomaganymi przez Anglię i Holandię zdążył się już zahartować w wojnach w obronie wiary. Dlatego w Wandei wieści z opętanego rewolucją bezbożnego Paryża wywołały oburzenie. Gdy w styczniu 1793 r. dotarła tam wiadomość o zgilotynowaniu króla Ludwika XVI, wywołała ona ogromny wstrząs. Nie dość, że rewolucja mordowała księży, to teraz odważyła się zamordować ich króla, który uważany był przez nich niezmiennie za pomazańca Bożego. Czarę goryczy przelał pobór do rewolucyjnego wojska. W dniu poboru w Saint-Florent wybuchły zamieszki, Gwardia Narodowa została przepędzona, chłopi spalili archiwa.

 

Cdn..

Stan Kubik
O mnie Stan Kubik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura