Stan Kubik Stan Kubik
1240
BLOG

Wszyscy jesteśmy Wandejczykami (6)

Stan Kubik Stan Kubik Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Pozostańmy w Paryżu i okolicach.

Trochę o dwóch postaciach, jakże różnych pod względem

etyki i moralności,

ważnych dla opowieści,

i o ludobójczym nurcie hebertrystów..


 

6.

Armand Louis de Gontaut, książę de Lauzun, diuk de Biron był francuskim arystokratą, wojskowym i słynnym pamiętnikarzem, a także masonem. Nie będę się rozwodził nad jego sukcesami na salonach i w alkowach przedrewolucyjnej arystokracji, choć pewnie niektórym znana jest skandalizująca opowieść Birona o niewierności księżnej Izabeli Czartoryskiej, lecz dla tej opowieści jest to akurat nieważne.

Natomiast nad uknutą intrygą przez doradców króla i samego Ludwika XVI, w którą „wrobiono wesołych kompanionów markiza de La Fayette” (w tym de Birona) trzeba się zastanowić. Bo właściwie wynika z wniosków kilka zaskakujących..

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej powstały między innymi dzięki zabiegom jednej z koterii na dworze króla Francji, na złość angielskiemu kuzynowi i by pozbyć się z Francji niewygodnych, podejrzanych o przynależność do masonerii, młodych, bogatych, „oświeconych” i chcących zmian arystokratów, a Jerzy Waszyngton w tej intrydze byłby ledwie rauberitterem nieomal, który...został kim został, bo „młode lwy” i koloniści odparli w sposób niewiarygodny angielską inwazje na Nowy Jork i Boston, pokonali i zmusili do upokarzającego pokoju dumny Albion, burząc odwieczny porządek Starego Świata i prowokując, a właściwie przyspieszając w nim konieczne zmiany doktryn politycznych oraz zmiany terytorialne.

Rewolucja francuska byłaby według tej logiki niechcianym dzieckiem historycznego procesu.

Wracajmy do opowieści..

Biron w młodości był ulubionym lektorem Madame de Pompadour ponieważ miał piękną dykcję, a jednak zwyciężyło w nim żołnierskie rzemiosło i już w młodości kupił patent oficerski, a za miejsce inicjacji obrał Korsykę, gdzie walcząc w oddziale Gwardii Królewskiej przeciw separatystom wykazał talent zarówno jako dowódca, jak i mądry strateg ponieważ nie starał się zwyciężać za wszelką cenę, ale podstępem.

Poza tym pasją od młodości było u Birona odnajdywanie wszelkich pozytywów w funkcjonowaniu potężnego Imperium Brytyjskiego do tego stopnia, ze został obsesyjnym wręcz anglofilem, co zaowocowało niezłym esejem o obronności Albionu. W pewnym historycznym bardzo momencie pozwoliło mu to paradoksalnie wybić się ponad miarę podczas wojny o niepodległość kolonii amerykańskich.

Po wielu kolejnych odmianach losu wrócił do Europy, do Francji, przystał do stronnictwa „liberałów” oczekujących od Majestatu wprowadzenia monarchii konstytucyjnej..

Po zburzeniu Bastylii szybko przystał do Rewolucji, która wykorzystała jego umiejętności w dowodzeniu...

I tak oto ten wymuskany arystokrata trafił w swej karierze na rzecz poniżej swej godności, na rozkazy o pacyfikacji i eksterminacji zbuntowanej Wandei. Nie wiadomo do dzisiaj, czy odezwał się w nim anglofil walczący o wolność uciskanych kolonistów, czy była to tylko chłodna kalkulacja oficera, któremu żal było marnować „materiał ludzki”..

Odmówił wydania rozkazu pacyfikacji i przegrał.

Odwołany z funkcji naczelnego dowódcy Armii Zachodnich przez Ministra Wojny (o którym za chwilę) szybko wraz z żoną trafił do więzienia, a potem położył razem z nią głowę pod ostrze gilotyny, jako jeden z nielicznych szlachetnych, licznych wrogów Wandei..


 

A teraz chciałbym opisać postać ówczesnego rewolucyjnego Ministra Wojny ponieważ jest to bardzo osobliwa i tajemnicza persona. Dwa razy, jako funkcjonariusz ludobójczej rewolucji tracił wysokie stanowisko i...przeżył, co już jest ewenementem, bo kto zna tamten reżim, to wie, ze utrata stołka była równoznaczna z udziałem w sprokurowanym na biegu procesie o „zdradę” i kończyła się na Place de la Révolution, gdzie czekała rozgrzana do czerwoności gilotyna..

Inny zadziwiający fakt jest taki, ze ów Minister nigdy "nie dochrapał się" stopnia wyższego, niż pułkownik, bo co by o rewolucjonistach nie powiedzieć, to kochali szamerunki, oj jak wszyscy "bojownicy", ale po kolei..

Jean-Baptiste-Noël Bouchotte urodził się w 1754 roku w Metz, gdzie jego ojciec, również Jean-Baptiste, był Skarbnikiem Nadzwyczajnym (do spraw wojny). W 1773 roku, w wieku 19 lat, zaciągnął się do pułku piechoty w Nassau, pod nazwiskiem Bouchotte Bucholz. 18 stycznia 1775, jako podporucznik, przeniósł się do huzarów i to do słynnego 10 regimentu Royal – Croate, już wówczas przemianowanego na Royal-Cravates.

10 regiment kirasjerów jest słynny do dziś, bo to nim, już jako 10 dywizją zmechanizowaną dowodził w maju i czerwcu 1940 roku...pułkownik (lecz już w czasie kampanii) - général de brigade à titre provisoire Charles de Gaulle,

ale darujmy sobie zbyt wiele ciągłości historycznych, bo to nie o teoriach spiskowych, lecz o Wojnach Wandejskich jest rzecz i wracajmy do naszego tajemniczego Ministra..

W 1784 roku Bouchotte został awansowany do stopnia porucznika (już w pułku Esterhazy - Hussars). W 1789 roku, wyraził „przywiązanie do zasad wolności” i przystąpił do rewolty..

Historia pierwszego nazwanego z imienia ludobójstwa w świecie łacińskim, jest nierozerwalnie związana z historią Rewolucji Francuskiej. To niby oczywiste, a jednak prezentacja niektórych „cichych”, ale tak samo mających na rekach krew niewinnych cywili wandejskich, biurokratycznych łotrów z bezbożnego Paryża, spotka się zapewne z mniejszym zainteresowaniem, jak rzucenie nazwiskiem Westerman, czy Torreau. To nie są co prawda akta procesowe, lecz ja posadziłem na ławie oskarżonych całą „wierchuszkę” paryską!

Zapewne zauważyliście już pewne historyczne paralele: Birona można by odnaleźć swobodnie w późniejszych wcieleniach wysokich oficerów Wehrmachtu (z lipcowego puczu 1944 i zamachu na Hitlera). On był jednak chyba ze szlachetniejszych kruszców wykuty, bo powiedział od razu: „nie”..

 

Wracajmy do Ministra Wojny..

Piął się po stopniach kariery w wojskowych strukturach rewolucyjnych. Za nim; przed nim i wokół niego trup padał gęsto, a to od austriackich bagnetów, a to od ostrza rodzimej gilotyny...

4 kwietnia 1793 roku lieutenant-colonel Bouchotte został nominowany przez Konwent Narodowy Ministrem Wojny i tekę zachował do 20 kwietnia 1794 roku, czyli jest winien ludobójstwa w Wandei, jak cholera!

I nie jest dla mnie ważne, co zrobił dla dobra Francji rewolucyjnej w tym czasie, podobnie, jak nie jest ważne dla każdego światłego człowieka, co zrobił dla dobra Wielkich Niemiec zbrodniarz przeciwko ludzkości feldmarechal Keitel, czy dla Matki Rosji zbrodniarz przeciwko ludzkości generalissimus Stalin..

Jako Minister Wojny Bouchotte wydawał rozkazy podległym mu bezpośrednio „kolumnom śmierci”, a te dowodzone sprawnie, sprawnie wymordowały 50% populacji Wandejczyków.,

 

Bouchotte był bardzo silnie związany z tytułem prasowym le Père Duchesne, podłym, radykalnie lewicowym brukowcem, którego redaktorem naczelnym byłJacques-René Hébert. Powiązania te zbudowane zostały na zasadzie oficjalnego subsydiowania prasy radykalnej z budżetu Ministerstwa Wojny.

 

Pieniądze w Rewolucji francuskiej, to jest temat morze, to jest rzecz która bardzo upubliczniona już za czasów rewolucyjnych, uświadamia nam, ze aferalne podłoże władzy w naszych czasach, to nie jest współczesny wynalazek.

W dzień przed 10 sierpnia 1792, kilku przywódców « exagérés » przyznało, że masowe powstanie nie byłyby możliwe bez dostępu do finansów. Prasa, grająca w tym procesie bardzo ważną role, a szczególnie gazety redagowane przez Héberta i Marata, były finansowo wspierane przez osoby fizyczne mające szerokie zagraniczne koneksje bankowe, oraz przez fundusze pochodzące z Ministerstwa Wojny, (afera Brissot i Lebrun).Club de Cordeliers(byli w nim i Hébert i Danton) oparł się głównie na źródłach mniej widocznych i finansowaniu tajnym, co zostało udowodnione przez odkrycie machinacji lub zasobów kapitałowych osób z otoczenia głównych przywódców (jak Berthold Proly, Andres Maria de Guzman lub Jakub Pereyra – kurierzy finansowi), mających kontakty z różnymi komercyjnymi przedsięwzięciami z przedstawicielami dużych banków, takich jak Jean Joseph de Laborde i jego syn, Laborde Méréville - Walckiers Edward z siostrzeńcem, hrabia Pestre Seneffe lub Jean-Frédéric Perregaux, który dał gwarancje bankowe rewolucji we Francji, za powrotem do monarchii Burbonów, ale w formie oligarchii zapewniającej stabilność polityczną i finansową. Część przywódców miało powiązania z potężnymi sieciami banków szwajcarskich (!)

Bankierzy angielscy, finansowa sieć Basków (Cabarrus, Laborde Laborde Méréville Nogué i ich agenci, bankier, Formalaguès, makler, Jacob Pereyra, Charles de Sartine, Minister Garat, itp..), Belgowie lub austriacki przedstawiciel sieci utworzonej przez członków rodziny Nettine mającej oddziały w całej Europie.

Być może zadajecie sobie drodzy czytelnicy pytanie: po co ta nudna wyliczanka sponsorów?

Wiadomo przecież, ze bez źródeł finansowych nie istnieje entropia polityczna :)

Pełna z wami zgoda, lecz ja pragnę podkreślić, ze cwani Szwajcarzy już wtedy tłukli kasę na ludzkim nieszczęściu i ja osobiście czekolady „Milka” do ust nie wezmę, bo na niej widzę krew i Wandejczyków, i późniejszych ofiar roznych, regionalnych konfliktów.

Przesadzam? No nie aż tak bardzo.

Zastanawia też, co robią w tym otoczeniu bankierzy i finansiści austriaccy i angielscy, których rządy orężnie usiłowały zniszczyć w tym samym czasie rewoltę francuską.

Cóż, pieniądz nie ma ojczyzny..

 

Teraz zejdźmy do piekieł..

Do „Club de Cordeliers”, a właściwie jego kompletnie szalonego, radykalnego i zbrodniczego odłamu.

Hebertyści,opowiadali się za zlikwidowaniem społeczeństwa klasowego, dechrystianizacją, eksportem rewolucji poza granice Francji, cenami regulowanymi, wysokimi podatkami dla bogatych, zabiciem wszystkich „śmiertelnych wrogów Francji” i wprowadzeniem „terroru do ostateczności”. Po śmierci Marata uważali się za jego ideologicznych spadkobierców. Przywódcą stronnictwa był Jacques-René Hébert , od którego nazwiska wzięło ono nazwę. I to oni przede wszystkim wymusili na Konwencie wysłanie "kolumn piekielnych" do pacyfikacji Wandei.

Bolszewicy mieli zaiste piękny pierwowzór do naśladowania..

 

Lecz to co nastąpi od grudnia 1793, to dopiero nastąpi, bo na razie, to Wandejczycy drwią z Armii Mogunckiej śpiewając po bitwie pod Torfou kuplety:

l'Armée de Mayence - "Armée de faïence”(armia z gliny)..

 

Cdn..

Stan Kubik
O mnie Stan Kubik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura